Jak być bardziej ekologicznym w Trzynastce? Wywiad z członkami MSK

Bardzo ważną zmianą, jaką można zaprowadzić w swoim życiu w tym roku, jest zwrócenie większej uwagi na środowisko i ekologię. Wielu z uczniów Trzynastki należy do aktywistów klimatycznych – przypomnijmy, że szczeciński oddział MSK został założony właśnie przez trzynastkowiczkę, Olę Garbiak – a jeszcze po prostu więcej z nich interesuje się tym tematem. To właśnie dla nich jest dedykowany ten artykuł – dla tych, którzy martwią się obecną sytuacją na świecie, chcą coś z nią zrobić, ale nie do końca wiedzą, jak się za to zabrać. Właśnie dla Was postanowiliśmy się dowiedzieć nieco więcej o aktywizmie klimatycznym i o tym, jak być bardziej ekologicznym w Trzynastce. W tym celu po wzięciu udziału wraz z działaczami MSK w pikiecie dotyczącej pożarów w Australii redaktorka naczelna wraz z jedną z naszych fotografek zadały parę pytań trojgu z trzynastkowych działaczy. Jest to bardziej rozmowa niż wywiad – rozmowa o klimacie, o wypaleniu aktywistycznym, o indywidualnych wyborach, o tym, czyja babcia robi rosół w niedzielę, ale przede wszystkim o tym, co m y możemy zrobić, by przeciwdziałać katastrofie klimatycznej.

Przed Wami Zosia Szafarkiewicz [2B], Amina Larhzali [2A] i Marcin Tabisz [2D] w konwersacji z Heleną Burdzińską i Martą Witkowską.

Helena Burdzińska: Czym dokładnie jest Młodzieżowy Strajk Klimatyczny?

Amina Larhzali: MSK jest ogólnopolskim ruchem społecznym, zainspirowanym międzynarodowym ruchem Fridays For Future. Zajmujemy się walką z biernością polityków odnośnie zmian klimatycznych. Nie jest to stricte organizacja – jesteśmy po prostu grupą młodzieży, która się tym martwi i chce coś z tym zrobić.

Helena: Czemu dołączyliście do MSK? Co Wami kierowało, kiedy postanowiliście zacząć udzielać się w ten sposób?

Zosia Szafarkiewicz: Napisała do mnie Zuzanna Foltyn z mojej klasy, że szukają ludzi do nowego strajku, a ona wie od Oli Stelmaszczuk, że jestem ekoświrkiem. Zapytała, czy chcę, a ja powiedziałam, że okej. Po prostu… od zawsze się tym interesowałam i czuję silną powinność społeczną, gdy chodzi o ważne dla mnie sprawy. Może nie jestem osobą, która dużo mówi, ale bardzo lubię udzielać się w kwestiach społecznych i staram się robić to jak najczęściej.

Amina: Sama starałam się być od dłuższego czasu coraz bardziej świadoma społecznie. Jednak brakowało mi w tym czynnego działania i faktycznej zmiany. Postanowiłam spełniać tę potrzebę poprzez aktywizm – od dłuższego czasu chciałam dołączyć do grupy aktywistycznej. Właśnie wtedy Ola Garbiak założyła Młodzieżowy Strajk Klimatyczny w Szczecinie – usłyszałam o tym i poszłam na pierwszy strajk. Po prostu zaczęłam się włączać – z biegiem czasu zrozumiałam wagę wszystkiego, co teraz się dzieje, tego, o co walczymy. Stało się to dla mnie wręcz obowiązkiem. W końcu dotyczy to mojej przyszłości i przyszłości każdego z nas.

Marcin Tabisz: U mnie wyglądało to trochę inaczej, ponieważ nie interesowałem się wcześniej tematami ekologicznymi, przynajmniej nie w takim stopniu. Jednak w marcu 2019 roku napisały do mnie Hania Maruszczak i Ola Garbiak, z pytaniem, czy…

Zosia: To po prostu było „Marcin, czy będziesz wodzirejem”?

Marcin: Mniej więcej. Słyszały, że mam doświadczenie w prowadzeniu apeli i przemawianiu publicznie. Spytały się, czy chciałbym pomóc przy organizacji strajku marcowego. Od razu, po pierwszym wydarzeniu, uświadomiłem sobie, że jest to coś, czemu chcę poświęcić więcej czasu i bardziej się zaangażować, także jestem, gdzie jestem.

Pikieta 17.01 dotycząca pożarów w Australii

Helena: Odnośnie tego poświęcania czasu, jak wygląda to w praktyce? Jak wygląda wasze działanie w MSK, czym się dokładnie zajmujecie?

Amina: Spotykamy się cyklicznie – praktycznie co tydzień, w takim naszym miejscu…

Marta Witkowska: Jakie jest wasze miejsce?

Amina: Naszym miejscem jest lokal na Tkackiej, taka piwniczka. Koło Palmyry. Wracając do działania – organizujemy lokalny wydarzenia, strajki, pikiety, różnego rodzaju protesty i manifestacje. Jesteśmy też jednak ogólnopolskim ruchem, więc działamy też w ogólnopolskich, a czasem wręcz międzynarodowych wydarzeniach. Wyjeżdżamy razem na różne protesty za granicę, na przykład w Lozannie czy w Aachen, a także na rozmaite szkolenia. Reprezentujemy Polskę na międzynarodowych wydarzeniach klimatycznych w ramach naszego ruchu. Jesteśmy też głosem młodzieży na wydarzeniach publicznych, panelach w Warszawie, konferencjach, spotkaniach. Naszym głównym celem jest dialog z władzą – dzięki takim sprawom go realizujemy.

Marcin: Niestety muszę się teraz przyznać, że ostatnio jestem trochę przytłoczony ilością pracy, którą jestem obarczony. Ze względu na obowiązki nie mam czasu na aż takie udzielanie się w MSK, przez co ostatnio się nieco odłączyłem. W momencie, w którym będę miał go nieco więcej, na pewno wrócę do intensywniejszego angażowania się w organizację. Moja działalność jest nieco inna – polega na prowadzeniu wydarzeń. Brałem też udział w spotkaniach i dyskutowałem na nich, ale to tak jak każdy inny działacz. Każdy w MSK ma pewien głos.

Amina: To bardzo demokratyczne spotkania.

Marcin: Spotykamy się, omawiamy każdy problem i najbliższe wydarzenia.

Amina: Jeśli chodzi o działalność, zauważyłam, że w ostatnim czasie pojawił się duży problem w związku z tym, że nasze działanie jest identyfikowane z konkretnymi poglądami politycznymi. Przez to dużo aktywistów jest atakowanych, zniechęcanych, utrudnia się im pracę, prowadzi to tak zwanego wypalenia aktywistycznego. Dotyczy to coraz większej liczby osób w naszym ruchu. Problemem jest to, że nasza działalność jest bardzo krytykowana wśród naszych rówieśników. Jesteśmy traktowani jak rozwścieczeni nastolatkowie…

Zosia: Rozwydrzeni.

Amina: Dokładnie. Nie jesteśmy traktowani poważnie. Prowadzi to do stanów, że tak to ujmę, depresyjno-aktywistycznych…

Marta: Naprawdę?

Amina: Tak, to coraz większy problem. Takie wypalenie ma związek z tym, że dostajemy bardzo mało wsparcia. Trudno jest zachować ten ogień i chęć działania w momencie, w którym cały świat, nasze rodziny, władza i znajomi nie traktują nas poważnie, a czasem są wręcz przeciwko nam. Dlatego bardzo istotna jest przy tym solidarność wśród osób w ruchu i spoza niego – to jest nasza główna motywacja, coś, co sprawia, że się nie poddajemy.

Helena: Czyli potrzebujecie teraz wsparcia i nowych osób, niedotkniętych wypaleniem?

Amina: Bardzo potrzebujemy wsparcia. Naturalnie, przez wypalenie dochodzi do selekcji, część osób się wykrusza, co utrudnia podział obowiązków. Ludzi jest coraz mniej, a problem nie znika. Powinniśmy działać tak samo jak na początku, w marcu. Wydaje mi się, że dużym osiągnięciem zeszłego roku jest to, że wprowadziliśmy – to znaczy, nie tylko my… – ale pojęcie zmian klimatycznych zostało wprowadzone do debaty publicznej. Myślę, że w momencie, w którym ludzie są już świadomi, racjonalnym wyborem jest zrobienie czegoś z tym.

Helena: Chciałabym teraz dokładniej zapytać o ten problem, który nie znika. Czy możecie przybliżyć nieco naszym czytelnikom, jak może wyglądać nasza przyszłość, jeśli nic się nie zmieni? Jakie zagrożenie przed nami stoi – w skrócie?

Zosia: Trudno mówić o przyszłości – ja nie rozkładam tarota, ale się dość interesuję tematem…

Marta: Tematem tarota?

Zosia: Tak, jasne, tarotem. Ale też klimatem. Dla mnie straszne jest to, co było poruszone dziś na pikiecie, informacje odnośnie Skierniewic. W każdej gminie w województwie łódzkim w tym roku w wakacje zabrakło wody. W każdym. I nie byli jedynym województwem borykającym się z tym problemem. Są ciągłe pożary, jest ciągła ignorancja i wycinka drzew. Są straszne scenariusze, są mapki, które możecie znaleźć w internecie, które pokazują, że za czterdzieści lat nie będę mogła siedzieć w tym miejscu – to miejsce może być już pod wodą. Może jest to odległe, ale to na pewno straszny scenariusz. Wiele osób jest nieświadomych, jakie konsekwencje to już przyniosło. Ludzie nie wiedzą o tym, że pierwszy milion emigrantów z Syrii było emigrantami klimatycznymi – emigrowali z powodu wielkiej suszy, jaka tam nastąpiła, nie było nic do jedzenia i uciekali na północ w poszukiwaniu pomocy humanitarnej, nie tylko z powodu wojny. To są rzeczy, które coraz częściej się pojawiają i są zauważalne. Nawet nie myśląc o innych ludziach czy o zwierzętach, pomyślcie o sobie. Już niedługo to wszystko dosięgnie nas – nie będzie co zjeść, co wypić, gdzie się umyć, gdzie mieszkać… Nasza energia jest oparta na węglu i mamy bardzo niskie zasoby wody. Podejrzewam, że przez to stracimy także tę energię – nie będziemy mogli jej wydobywać, jak zasilać elektrowni. Możemy tak właściwie stracić wszystko. Fajnie, nie? Zawsze chce mi się płakać, kiedy mówię takie rzeczy.

Amina: Naprawdę?

Zosia: Strasznie. Bardzo mnie to boli.

Amina: Im więcej będziesz mówiła, tym będzie łatwiej.

Zosia: Nie, niestety tak nie jest.

Amina: Chciałabym jeszcze dopowiedzieć coś do tematu zagrożeń katastrofy klimatycznej – jeśli ktoś w ogóle nie jest zaznajomiony z sytuacją, pomimo tego, że coraz częściej pojawia się on w mediach i debacie publicznej, gorąco polecam przeczytanie artykułu o raporcie IPCC albo samego raportu. Został stworzony przez wielu niezależnych naukowców i pokazuje fakty. Jego przeczytanie było dla mnie zapalnikiem, który pokazał mi, jak to naprawdę będzie wyglądać. Jest bardzo obrazowy, jest dużo statystyk i danych. Pokazuje to, co się naprawdę stanie na terenie całego świata. Nie pokazuje bezpośrednio efektu, jaki wywrze na nasze społeczeństwo, ale i tak wygląda jak postapokaliptyczna opowieść… niezbyt kolorowo.

Zosia: Mogę dodać, że IPCC jest napisane po angielsku i polskim odpowiednikiem, bardzo jakościowym źródłem informacji, jest strona Nauka o Klimacie. Została wydana również książka, dość gruba. Poszczególne artykuły objaśniają, jak działają dane zjawiska, jaki mają wpływ i co się dzieje. Jest to dość naukowy język, więc myślę, że warto czytać o tym po polsku. Tworzą to naukowcy, a nie aktywiści – być może niektórzy nie ufają aktywistom do końca, nie mają też oni tak ogromnego zaplecza wiedzy jak naukowcy.

Amina: Nie jest to ich obowiązkiem.

Zosia: To prawda.

Amina: Myślę, że bez względu na pobudki każdy jest w stanie znaleźć coś, co może być jego motywacją do zainteresowania się problemem. Nawet jeżeli kogoś nie obchodzą losy zwierząt lub losy ludzi po drugiej stronie globu, powinny go chyba obchodzić losy jego potomków i tego, że to oni będą musieli sobie z tym poradzić.

Zosia: Albo nawet swoje własne losy.

Amina: Tak, losy swoje i swoich dzieci, które będą musieli zmagać się z tymi bezpośrednimi, strasznymi skutkami.

Helena: Co musimy zmienić w najbliższej przyszłości, by uniknąć tych strasznych scenariuszy?

Amina: Zmiany klimatu są wywołane oczywiście działalnością człowieka, ale to nie zależy od tego, czy weźmiemy plastikową czy nie plastikową reklamówkę. To bardzo mały odsetek, nasz pojedynczy wybór, który w skali światowej nie znaczy nic. Chodzi o to, że w IPCC dostaliśmy dokładny deadline, od którego te zmiany będą dotyczyły nas notorycznie i jedynym rozwiązaniem jest zaprzestanie skupiania naszej polityki energetycznej na węglu. To właśnie emisja dwutlenku węgla jest główną przyczyną owych zmian. Jak już pewnie wiemy, Polska „szczyci się” tym, że jest jednym z krajów, które opierająco procentowo najwięcej energetyki na węglu i jego wydobyciu. Najbardziej frustrujące jest to, że mamy rozwiązanie. Ostatnio czytałam o wypowiedzi Grety Thunberg… to znaczy, nie lubię gloryfikowania jednostek, ale ta wypowiedź wydaje mi się istotna. Ludzie pytali ją, czemu robi to, co robi, skoro mogłaby dorosnąć, zostać klimatologiem i rozwiązać problem katastrofy klimatycznej. Ona się wtedy po prostu zaśmiała. Problem w końcu jest niemal rozwiązany. Rozwiązanie stoi przed nami, jedynie nie możemy z niego skorzystać. Mamy napisane, co musimy zrobić – musimy osiągnąć neutralność klimatyczną. Nie mamy czasu, by cofnąć te zmiany, ale mamy czas, by je powstrzymać, by powstrzymać tę już rozpoczynającą się katastrofę. Dalej jednak nic z tym nie robimy. To jest najbardziej frustrujące. Dlatego dalej strajkujemy i naciskamy na polityków, bo oni mają rozwiązanie. Kierowani jednak żądzą pieniądza, nie chcą z niego skorzystać.

Helena: Wracając do wątku z początku wypowiedzi, dotyczącego indywidualnych działań –jak wspomniałaś, są bardzo małym odsetkiem tego, co się dzieje na świecie. Czy w takim razie jest sens, byśmy my, jako jednostki, robili cokolwiek? Czy nasze indywidualne wybory mają jakikolwiek sens, czy nie warto sobie tym zawracać głowy?

Zosia: Przede wszystkim, wyjście na ulice ma ogromne znaczenie. Sam fakt, że słowem roku 2019 jest „klimat” jest niesamowite – ludzie o tym mówią. To jest cały czas na językach. Z naszych jednostkowych działań bardzo ważne jest właśnie mówienie, uświadamianie swoich bliskich o powadze sytuacji. Cały czas są jednak trendy konsumenckie, które może nie mają wiele wspólnego z klimatem, ale jednak są nieco lepsze dla środowiska – opakowania z recyklingu, coraz więcej sklepów zero-waste. Widać, że bycie eko jestem trendem – robienie czegoś wokół tego jest opłacalne. Nie chodzi nawet o samą branżę produktów ekologicznych, ale o dobry PR. Na przykład ostatnio fundusz inwestycyjny – największy ze wszystkich – który wspiera węglowo-paliwowe rzeczy, w tym na przykład znane nam stacje BP, ogłosił, że zamierza od tego odchodzić. Widać, że tamcy wielcy u góry stwierdzają, że to dobry PR, więc czemu nie? To jest dla nich pieniądz. Po prostu jeżeli coś jest opłacalne, to według kapitalistycznej logiki trzeba tak robić. Dlatego nasze wybory, jako konsumentów, są istotne. Powinny pokazywać korporacjom, żeby robiły tak, jak chcemy. Bojkotujmy tych, którzy mają negatywny wpływ na to, co się dzieje dookoła – nie tylko z ramienia państwa, ale także z sektora prywatnych przedsiębiorców.

Amina: Zmiany indywidualne stanowią bardzo małą część realnej zmiany, która mogłaby zapobiec pogorszeniu się katastrofy klimatycznej, ale na zmiany systemowe składają się decyzje rządu i decyzje koncernów. Analogicznie myśląc, koncerny chcą robić rzeczy atrakcyjne dla konsumenta – tak więc to, jak myśli konsument, to dokładnie to, czym kieruje się koncern. Jeżeli konsumenci jako ogół zmienią swój sposób myślenia, to znacząco wpłynie na rzeczywistość. Kieruję się tym, że chodzi o zmianę światopoglądu – innego od tego, który przykładowo dotyczy naszych rodziców. Nasi rodzice oraz dziadkowe byli wychowywani w erze komunizmu, gdy wszystkiego brakowało. Nagle pojawił się boom kapitalizmu i dostęp do wszystkiego. Mamy wszystko, czego możemy zapragnąć. Starsze pokolenia chcą się tego kurczowo trzymać i korzystać z tego. Trochę się w tym zatracili – dlatego najtrudniej właśnie takim ludziom się przestawić. Boją się powrotu rygoru, kolejnych ograniczeń. Dlatego zmiana sposobu myślenia, nauczenie się oszczędniejszego sposobu życia, prowadziłoby do zmiany ogólnoświatowego spojrzenia na konsumpcję wśród koncernów. Jeśli koncerny zauważą zmianę potrzeb u konsumentów – to, że prowadzą mniej konsumpcyjny i mniej wygodny styl życia, gdzie nie kupujemy wszystkiego w jednorazowych torebkach, gdzie nie chcemy wszystkiego mieć jak najwięcej i kupować nieustannie nowych rzeczy… Koncerny wtedy tego wysłuchają. Zaczną tworzyć inny rodzaj produktów, który w globalnym spojrzeniu wpłynąłby na bezpośrednie zmniejszenie emisji. Dlatego za pomocą mniej konsumpcjonistycznej myśli możemy wywrzeć duży impakt na koncernach i naszej sytuacji.

Helena: Teraz czas na kluczowe pytanie tego artykułu. Gdy myślicie konkretnie o naszej rzeczywistości – o byciu licealistami, byciu w Trzynastce, dokładnie tutaj – co wy robicie, co my możemy zrobić, by było lepiej? Nie chodzi nawet o to, jak wpływać pozytywnie, bardziej o to, jak unikać negatywnego wpływu, by go minimalizować. Co możecie poradzić osobom, które są w naszym środowisku? Jakie nawyki warto nabyć, a jakich się pozbyć?

Marcin: Przede wszystkim, jedną z najprostszych rzeczy jest noszenie ze sobą butelki na wodę. Z filtrem czy bez – chodzi o to, by nie kupować codziennie nowej, plastikowej, by nie gromadzić dodatkowych odpadów, a je ograniczyć. Dodatkowo, chociaż nie dotyczy to bezpośrednio klimatu, naprawdę warto korzystać z segregowaniu śmieci – od niedawna mamy taką możliwość w szkole.

Zosia: Ograniczyć produkty odzwierzęce w spożywaniu.

Marta: Na przykład dzięki naszym nowym przepisom na Zdzisiu…

Zosia: Na przykład. Wiadomo, że budowanie nawyków jest trudne, ale to pomaga naszemu zdrowiu, samopoczuciu, podnosi nas nieco moralnie na duchu. Warto chociaż spróbować, ale na pewno nie jak Filip Chajzer i jego „vegan challenge”. Nie dość, że lasy są wycinane po to, by hodować zwierzęta i uprawiać rośliny, które idą na paszę, to jeszcze składają się na to ogromne ilości wody oraz gazów, wydzielanych przez zwierzęta, takich jak metan.

Amina: W końcu przemysł hodowli zwierząt jest trzecim rodzajem przemysłu co do emitowania gazów cieplarnianych na świecie.

Helena: Czyli warto spróbować diety ograniczającej produkty odzwierzęce. Da się na takiej przeżyć?

Zosia: Wystarczy tylko ograniczyć i budować nowe nawyki. Nie chodzi w końcu tylko o klimat, ale też o zdrowie.

Marta: Szczególnie warto ograniczać czerwone mięso – wołowinę. To ona jest najbardziej szkodliwa dla klimatu – najwięcej wody potrzeba na jej wytwarzanie. Nawet pan Jerzy Wojcieszak podejmuje ten temat, co świadczy, jak bardzo to ważne. Także, jeśli już chcemy jeść mięso, niech będzie to drób – jest najzdrowszy i najlepszy klimatycznie.

Zosia: Jeszcze jedna rzecz, na którą wpadłam – warto być minimalistą. Im mniej rzeczy cię otacza, tym mniej musisz się na nich skupiać. Wiadomo, otaczaj się rzeczami, które sprawiają ci radość, ale niech będzie ich mniej niż więcej. Wracając do tematu jedzenia – kupowanie zbyt wiele dotyczy też tego. Jeśli nasze jedzenie psuje się nam w domu, jest marnowana cała ta woda, energia, wszystko, co zostało poświęcone na jego wyprodukowanie. Przy rozkładzie również wydzielają się gazy. Warto być w każdym aspekcie życia być minimalistą, także ubraniowo. Nie chcę nikogo oskarżać – ja też czasem kupuję w sieciówkach. Najważniejsze jest to, by wykorzystywać najlepiej to, co się ma, brać ubrania z drugiej ręki, „sprzątać” swoim znajomym w szafie, kupować w lumpeksach, ale przede wszystkim przed każdym zakupem długo, długo myśleć o tym, czy naprawdę tego potrzebujemy, tej kolejnej rzeczy. Czy ta kolejna rzecz sprawi, że będę mną bardziej? Nie sądzę. Warto też oglądać dobre filmy o klimacie i środowisku, wiele z nich jest na Netflixie. Polecam przykładowo „Cowspiracy” albo „Niewygodna prawda 2”. Drugi z tych tytułów jest wyjątkowo ciekawy, ponieważ ukazuje sytuację z perspektywy polityka – Ala Gore’a – który jest jednocześnie aktywistą. Tłumaczy, jak to działa w polityce. W ciągu całego filmu jest coraz bardziej pozytywnie, wszyscy spotykają się na porozumieniach paryskich, ale pod koniec widzimy, jak Donald Trump odrzuca te porozumienia i niszczy to wszystko. Takie są jednak niestety realia.

Amina: Ja bym chciała jeszcze poruszyć jeden temat. Oprócz tych indywidualnych zmian, które kształtują nieco inne pojęcie człowieka w dzisiejszym świecie, gorąco polecam zrobić może nie rachunek sumienia, ale chociaż poświęcić chwilę na refleksję i przemyślenia. Warto popatrzeć na statystyki, zobaczyć, ile, jako człowiek, zostawiamy za sobą śladu węglowego.

Zosia: Są od tego fajne kalkulatory.

Amina: Zobaczcie, ile produkujemy śmieci w ciągu roku, ile zabijamy zwierząt w ciągu roku. Te statystyki naprawdę dają do myślenia – ukazują, jak bardzo eksploatujemy naszą planetę. Robimy to tylko dlatego, że jesteśmy wychowani w świecie, w którym wręcz każe nam korzystać się ze wszystkiego, z czego możemy.

Zosia: Może to nasza planeta, ale naszych dzieci już nie.

Amina: Presja na indywidualne wybory spoczywa na nas dlatego, że wciąż nie mamy odpowiedzi z góry. Żeby dostać odpowiedź z góry, powinniśmy dalej naciskać na rząd, by zrobił w końcu coś, co zatrzyma eksploatowanie naszej planety. Rzeczą, którą możemy zrobić sami, o bardziej systemowym charakterze, jest na przykład pójście na strajk, poruszenie tego tematu przy rodzinnym stole – nie bójmy się o tym rozmawiać. Może to kontrowersyjny temat, ale nie powinien takim być. Dotknie w końcu nas wszystkich. Im bardziej będziemy rozpowszechniali tę wiedzę, tym mocniej wejdzie to w dialog społeczny – może wreszcie dojdzie do skutku. Potrzeba 3,5% społeczeństwa, jeśli chodzi o kwestie aktywizmu, do faktycznej zmiany. By osiągnąć ten procent, musimy zachęcać naszych znajomych do działania.

Zosia: Poruszanie tematu przy rodzinie jest ważne, możemy wpłynąć nieco nie tylko na naszych rodziców, ale nawet i dziadków. Na przykład, moja babcia już nie robi niedzielnego rosołku, a zupę krem z dyni, papryki, buraka…

Marta: Moja babcia też przestała robić rosół, a mój tata zastanawia się nawet nad przejściem na wegetarianizm. Woli nawet niektóre wegetariańskie wersje potraw od zwykłych, a na początku, gdy ja przestałam jeść mięso, się ze mnie śmiał.

Amina: Właśnie. Ja też zauważyłam rosnącą motywację u rodziców – wystarczy z nimi rozmawiać. Dzięki rozmowom ze znajomymi i rodziną widać takie skutki, choćby i małe jak niedzielny rosół. Ale to właśnie dzięki temu zmieniamy się, a za kilkanaście lat będziemy wdzięczni sobie, że poruszaliśmy te tematy i byliśmy prekursorami dobrego myślenia.

Helena: Zostało nam ostatnie pytanie. Mówiliśmy wcześniej o osobach, które chcą zminimalizować swój negatywny wpływ – a co możemy zrobić, by zwiększyć wpływ pozytywny? Jakie macie rady dla osób, które chcą robić więcej, które faktycznie się tym przejmują? Co może zrobić przeciętny trzynastkowicz poza edukowaniem się i zmianą nawyków, by poczuć, że faktycznie na coś wpływa?

Zosia: Ogólnie w Szczecinie jest sporo organizacji zajmujących się tematami okołoprzyrodniczymi. MSK nie jest organizacją – jest grupą nieformalną, ale zapraszamy na spotkania.

Helena: Jak dołączyć do MSK?

Marcin: Zagadać do kogokolwiek, kto już tu jest. Do nas. Na pewno nas znajdziecie – jeśli nie na szkolnym korytarzu, to na social media.

Helena: Jakie są w Szczecinie organizacje poza MSK?

Zosia: Jest Extinction Rebellion. Oni są bardziej hardcore’owi, że tak to ujmę. Mają akty obywatelskiego nieposłuszeństwa, a jednak MSK działa zupełnie legalnie, więc raczej do XR-u namawiałabym tych pełnoletnich znajomych. Podejrzewam jednak, że też mają w swoim zakresie działalności wiele legalnych inicjatyw – na przykład dzisiejsza pikieta dotycząca Australii, organizowana razem z MSK. Co jeszcze? Jeśli ktoś bardziej interesuje się problemami dotyczącymi zwierząt, jest organizacja Basta Szczecin, wspierająca zwierzęta i promująca wegetariański, wegański tryb życia. Organizacja ogólnopolska, która działa w Szczecinie, to Otwarte Klatki, która zajmuje się polepszeniem jakości życia zwierząt. Możecie po prostu wspierać schroniska.

Marta: Można dołączyć do FoodNotBombs i gotować.

Amina: Chciałabym powiedzieć na koniec coś odnośnie zmian indywidualnych. Fajnie kierować się tym, że zawsze mamy wybór. Zawsze mamy wybór między rzeczą bardziej a  mniej eksploatującą planetę. Zawsze możemy zdecydować, czy chcemy kupić nowe ubranie w second-handzie, czy w sieciówce – które pewnie naruszyło zdrowie, życie i bezpieczeństwo osoby, która je wyprodukowała…

Zosia: A może się rozpaść po dwóch sezonach.

Amina: I szkodzi naszej skórze. Możemy wybrać posiłek, który zabrał litry wody i mnóstwo energii, albo taki, który jest znacznie lepszy dla środowiska. To zawsze kwestia indywidualnego wyboru. To, czy chcesz brać udział w ratowaniu planety, to twoja decyzja.

Zosia: Krzywdzenie natury zawsze spotka się z karą.

Amina: Łączmy się z naturą, wróćmy do korzeni.

O klimacie rozmawiała dla Was Helena Burdzińska, a zdjęcia robiła Marta Witkowska.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.