Co kochamy w Trzynastce? Artykuł walentynkowy
W Walentynki, a więc święto zauroczeń, miłości i innych romantycznych emocji, przychodzimy do Was ze specjalnym artykułem. Nasza redakcja postanowiła skupić się na tym, do czego wszyscy żywimy skomplikowane emocje, a co łączy nas wszystkich, czyli na samej Trzynastce, i zastanowić się, co w niej kochamy. Można uznać to więc za walentynkę dla naszej szkoły, można uznać za próbę zwiększenia pozytywnych uczuć tego dnia albo po prostu za zbiór paru krótkich refleksji nad tym, co lubimy szczególnie w naszej bordowej codzienności. Choć wiemy, że są ferie, a więc czas odpoczywania od Trzynastki, zachęcamy do przeczytania, co takiego lubi w niej parę naszych redaktorek.
Zdjęcie wyróżniające artykuł zrobiła Martyna Kapuścińska.
Marta Bródka:
Od pewnego momentu w roku szkolnym dzień zaczyna się dzielić na „przed obiadówką” i „po obiadówce”. Te pół godzinki w trakcie dnia (podkreślam, aż pół godzinki), to czas, kiedy masz poczucie, że nagle możesz załatwić dosłownie wszystko, a każda rozmowa jest jeszcze przyjemniejsza, bo zazwyczaj nie musisz się za bardzo spieszyć. Zadanie z niemieckiego? Pomoce naukowe przed sprawdzianem z hisu? Spacerek na orzeźwienie umysłu przed matmą? Kupienie kleju, nożyczek czy innych dziwnych rzeczy na technikę, których i tak się nie użyje, ale trzeba mieć? (osobiście zbierałam kiedyś kamienie na ten piękny przedmiot) Przejście się latem po lody do zamkniętej Fabryki po to, by i tak skończyć z rożkiem z Żabki? Stanie w kolejce do Palarni zawsze w towarzystwie całego ciągu ludzi, czekających na codzienną dawkę kofeiny? Bagietka z Bagietki? Pierogi z ryneczku, żabkowe hot-dogi, tosty ze sklepiku czy inne kulinarne doznania na wyciągnięcie ręki? W okolicy naszej szkoły bez żadnego problemu dajemy radę ogarnąć to wszystko. Te 30 minut dla socjalizacji z innymi – czy to podczas luźnej konwersacji w toalecie, pod salą lub pod tablicą z zastępstwami, czy załatwianiu mniej czy bardziej istotnej sprawy – to cudowny czas podczas całego dnia, by oderwać myśli od wszystkiego, co dzieje się za drzwiami klas.
Natalia Nitras:
Spędzając w szkole każdy kolejny dzień przez ostatnie pięć lat, rzadko zastanawiam się już, za co właściwie ją doceniam. Zazwyczaj, kiedy już nad tym myślę, skupiam się na ludziach, ewentualnie na sklepikowych tostach, bo tak chyba najprościej. Najłatwiej to zauważyć. Mało czasu poświęcam samej szkole — konkretnemu miejscu. Miejscu, do którego zewsząd w Szczecinie blisko. Miejscu, w którym zawsze jest czysto. Miejscu, w którym przerwy nigdy nie są za głośne, ale i nie za ciche — takie, że można i pouczyć się spokojnie, i spędzić czas z przyjaciółmi. Miejscu, w którym jest się nie tylko w trakcie lekcji, ale i po nich, w którym zawsze można się pouczyć. Szkoła zawsze stoi otworem przed uczniami — nawet tymi szukającymi toalety w środku sierpniowego dnia.
Tatiana Kavetska:
Moim zdaniem, jednym z najlepszych aspektów życia w Trzynastce jest szeroki wybór naprawdę smacznego jedzenia. Długa przerwa to idealny czas na poznanie kulinarnego życia naszej szkoły i jej okolic, które wbrew pozorom, jest zaskakująco bogate. Jej lokalizacja i otoczenie pełne najróżniejszych punktów gastronomicznych zadowoli miłośników wszystkich kuchni świata. Żądni tradycyjnych polskich pierogów mogą odwiedzić pobliskie pierogarnie, w których na pewno znajdą coś dla siebie. Miłośnicy tureckich kebabów, chińskich dań czy po prostu jakiegoś słodkiego ciasta bez wątpienia znajdą lokal odpowiadający ich preferencjom smakowym nie dalej niż 300 metrów od budynku naszej szkoły. Ponadto, uczniowie Trzynastki w każdej chwili mogą odwiedzić pobliską Palarnię Kawy i wypić w promocyjnej cenie trochę tego aromatycznego napoju. Nie można tu również zapomnieć o co najmniej trzech Żabkach i dwóch Bagietkach, w których również mogą zakupić trochę smacznego jedzenia. Oczywiście, żądni dobrego posiłku nie muszą przecież opuszczać budynku, co zwłaszcza zimą może okazać się problematyczne. Jako uczniowie Trzynastki do wyboru mamy dwie główne opcje – stołówkę i sklepik. W tej pierwszej w naprawdę przystępnej cenie możemy zjeść pełnowartościowy posiłek składający się z zupy, drugiego dania oraz czegoś słodkiego na deser – najczęściej jest to budyń, jogurt czy po prostu jakiś owoc. Co ciekawe, tradycją jest już paczka Toffiffee dodawana zawsze 6 grudnia do obiadu. Druga opcja, czyli sklepik, również jest warta uwagi. Nie opuszczając szkoły możemy zjeść naprawdę sycące i smaczne kanapki, drożdżówki, tosty czy nawet tortille.
Helena Burdzińska:
Dla mnie najważniejszym aspektem Trzynastki jest to, jak trwałą wspólnotę tworzy. Nie wiem, co to jest – czy to mundurki, atmosfera szkoły, jej specyfika – ale mam wrażenie, że łączy nas bardzo konkretną więzią. To, że przyciąga najróżniejsze, wyjątkowe osoby, na pewno jest najistotniejszym składnikiem tej wspólnotowości. Myślę, że nigdzie indziej nie spotkałabym takiego natężenia oryginalnych osobowości, i to chyba moja ulubiona rzecz w Trzynastce – coś, co uważam za jej największą siłę. Jest tu naprawdę dużo wyjątkowych osób i powinniśmy to doceniać coraz bardziej. Co więcej, te wszystkie nietypowe osobowości funkcjonują obok siebie, tworząc swoją własną, co prawda nieco chwiejną, ale wciąż harmonię. Dzięki temu powstają często zupełnie nieprawdopodobne przyjaźnie i relacje, które pewnie nie mogłyby zaistnieć w żadnym innym środowisku – ale tutaj mają ku temu możliwość. Dzięki temu te oryginalne osobowości mogą stawać się jeszcze bardziej oryginalne, rozwijając się obok siebie i czerpiąc z siebie nawzajem inspiracje. Chyba właśnie to składa się na tę nieco dziwną więź łączącą trzynastkowiczów – to wspólne doświadczenie czegoś zupełnie wyjątkowego, różniącego się od wszystkich innych środowisk, w których do tej pory funkcjonowaliśmy. Trzynastka niewątpliwie ma swoją własną grawitację, własny układ odniesienia i sądzę, że doświadczenie przebywania w nim w jakiś sposób trwale znakuje człowieka. I tylko w tym środowisku mogą zaistnieć te nieprawdopodobne przyjaźnie, rozwijające relacje, połączenia jak błyski trudnego do pojęcia porozumienia – i to zarówno między uczniami, jak i między nimi a nauczycielami, którzy przecież wyznaczają bardzo wysoką poprzeczkę oryginalności.