Gdy pociąg staje… – felieton
Kwarantanna trwa już ponad półtora miesiąca i większość z nas pewnie przyzwyczaiła się do nowej, dziwnej rzeczywistości. Warto jednak przystanąć na chwilę i zastanowić się nad wszystkim, co wydarzyło się od 11 marca, czyli dnia zamknięcia szkół, w kontekście naszej rzeczywistości – a więc rzeczywistości szaro-bordowej, rzeczywistości Trzynastki. To właśnie zrobił jeden z naszych redaktorów, Bartek Bielecki, a jego refleksje nad gwałtowną zmianą w naszych życiach prezentujemy niżej, w formie bardzo osobistego i szczerego felietonu.
11 marca. Środa. Światem rządzi tylko jeden temat – koronawirus. Czuję napięcie w powietrzu, jednak wszystko toczy się jeszcze normalnie. Był to po prostu kolejny dzień podróży pędzącym parowozem o nazwie trzynastka, napędzanym wariactwem dążenia do wyników i sukcesów, bez oglądania się za siebie. Nie wszyscy pasażerowie wiedzą, dokąd jadą i po co tak gnamy, ale jadą. W najlepsze trwa szał kartkówek, sprawdzianów, nieustających obowiązków.. Aż nagle pociąg ostro hamuje. Nikt do końca nie wie co się stało. Szkoły zostają zamknięte na dwa tygodnie, ale ja coś czuję, że trochę się to przedłuży. Na pierwszy rzut oka wydaję się to nawet fajne. Wreszcie trochę spokoju. Może ta kwarantanna nie taka zła, jak ją malują? Wydarzyło się coś, czego wielu z nas wręcz pragnęło. Dostaliśmy chwilę przerwy, czas, którego nam tak bardzo brakowało. Wreszcie będzie można nadrobić serialowe zaległości, przeczytać książkę, która od pół roku leży na półce i patrzy na nas z wyrzutem, czy poleżeć bezczynnie i pogapić się w sufit. Dni mijały, a kwarantanna robiła się nieznośna. Wkrótce nasze domy powoli zmieniały się w więzienia. Zostaliśmy zamknięci i zmuszeni do życia z tym wszystkim, co skrywaliśmy przed światem. Kwarantanna zmusza nas do stanięcia twarzą w twarz z naszymi najskrytszymi demonami. Maska o nazwie ,,wszystko jest w porządku” spada. Już nie możemy uciec przed niespełnionymi ambicjami rodziców brakiem umiejętności konwersacji, gdy pytanie ,, a jak w szkole?” staje się niewystarczające. W końcu każdy z nas musi nauczyć się żyć ze samym sobą. Podczas kwarantanny dużo myślę o swoim życiu, o niedawnych doświadczeniach, i o tym, co przyniesie przyszłość. Czasem, gdy wszyscy śpią wymykam się po cichu. Patrzę w księżyc. Odnajduję wreszcie przestrzeń dla samego siebie i swoich myśli. Noc i domieszka tajemnicy sprawiają, że czuję się, jakbym zrywał kajdany kwarantanny i odzyskiwał choćby na 5 minut mój świat.
Co więcej, straciliśmy równowagę. Kiedyś mogliśmy wybrać między głośnym, pełnym ruchu i kolorów centrum miasta, a naszym cichym i spokojnym pokojem. Od nas zależało, czy chcemy być wśród ludzi, czy odciąć się od całego świata. Teraz wszystko wywróciło się do góry nogami. To, co było normalne i rutynowe, stało się nagle tak odległe i niedostępne. Przyjaciół widzimy tylko przez ekrany telefonów, szkolny korytarz we wspomnieniach, tramwaj, którym codziennie jeździliśmy do szkoły, stał się abstrakcją. Przez komputery do naszego życia wróciła szkoła, jednak jakoś dziwnie niepodobna. Przyniosła do naszych domów chaos i brak organizacji. Pierwsze dni nauki zdalnej były jakimś wariactwem – jakby nasi nauczyciele ze sobą nie rozmawiali, a nikt niczego nie kontrolował. Przez to tracę rytm. Ciężko wypracować jakiś porządek dnia. Momentami wszystko zmienia się z minuty na minutę, lekcje straciły swój charakter i atmosferę. Nie czuję, że po drugiej stronie jest ta osoba, którą codziennie mijałem na korytarzu. Mam wrażenie, że to tylko jakaś iluzja, że nauczyciele gdzieś wyjechali na jakiś czas. Chciałbym, aby już wrócili…
Czuję, że gdy wreszcie wyjdziemy z domów, obudzimy się w innej rzeczywistości. Jakby cały ten czas był przerwą w spektaklu. Gdzieś tam zmienia się teraz scenografia. Kolejny akt jest wielką zagadką, nikt nie wie co się zdarzy. Czuję niepokój. Moje serce wciąż chce wrócić do tego świata, który skończył się 11 marca. Wokół nas nastała cisza, może przed burzą.
Na koniec chciałbym skierować do was, przyjaciele, parę słów otuchy. Nam wszystkim nie jest łatwo, wszyscy mamy już dość. Ale zastanówcie się chwile. Jesteśmy sami, ale czy samotni? Pomyślcie o swoich najbliższych przyjaciołach, powspominajcie miłe chwile, zadzwońcie. Ta sytuacja wystawia nasze więzi na próbę, jednak jeśli przejdziecie to razem (nawet online) to gwarantuję, że to tylko nas wzmocni. Wyruszamy w podróż w nieznane, może czas spakować plecak?
nad kwarantanną reflektował dla Was Bartek Bielecki.
zdjęcie na okładce: Marta Witkowska.