Do młodzieży! – wywiady z Prawem Marcina, Bodnarem, Stępniem i Wacinkiewiczem

Już po raz drugi w Szczecinie odbywa się inicjatywa Dni Samorządu. Nadrzędnym celem organizatorów, a więc Rady Miasta Szczecin jest zbliżenie z mieszkańcami, zwłaszcza tymi młodymi. Z tej okazji odbywają się serie spotkań, podczas których uczniowie mają okazję spotkać się z samorządowcami oraz innymi działaczami, którzy dążą do zwiększenia roli społeczności w lokalnych sprawach. Właśnie pod hasłem partycypacji obywateli w życiu społecznym mija tegoroczna edycja.  

Wczoraj odbyła się debata inauguracyjna, w której udział wzięli Bronisław Komorowski, Jerzy Stępień i Piotr Krzystek, po której przy poczęstunku szansę do porozmawiania z każdym z nich mieli uczniowie i zachodniopomorscy samorządowcy. Okazję do obejrzenia wydarzenia oraz zetknięcia się z politykami mieli uczniowie klasy 2A.  

Po debacie udało nam się złapać Jerzego Stępnia – prezesa Trybunału Konstytucyjnego w latach 2006-2008 do wywiadu dla Redakcji Zdziś24. 

Adam Koczocik: Co może zrobić osoba w moim wieku, by brać udział w sprawach wagi lokalnej w obecnych realiach? 

Jerzy Stępień: Całe szczęście istnieje Rada Młodzieżowa, nawet gdy nie jest się członkiem można chodzić na posiedzenia. Najważniejsze jest, by interesować się tym, o czym się mówi i włączać do dyskusji. Warto pisać artykuły do prasy lokalnej, wyjść z inicjatywą zrobienia podcastu. Co ja mam podpowiadać młodym ludziom? Grunt to zabierać stanowisko i eksponować je. Być świadomym. Jako były prezes Trybunału Konstytucyjnego mówię, że tego Trybunału już nie ma, on upadł i szkoda, że ta świadomość jest niepowszechna. 

AK: Jak będąc w szkole średniej stać się członkiem społeczeństwa obywatelskiego? 

JS: Jest to niełatwe. Samorząd szkolny jest nieistotny, zmarginalizowany, a mógłby być świetną pierwszą szkołą samorządności i w ogóle postaw funkcjonowania w społeczeństwie. Władze oświatowe zawsze myślały centralistycznie, bojąc się samorządu. Moim zdaniem – niemały błąd. Świadomości obywatelskiej natomiast najlepiej nauczymy się na lekcjach historii pod warunkiem, że nauczyciel będzie kompetentny, będzie potrafił rozbudzić zainteresowanie nie tylko naszą historią. Nas się trochę źle uczy historii. To, że insurekcja kościuszkowska była rok po ścięciu Ludwika XVI to ja się zorientowałem dopiero jako człowiek dorosły. Uczą nas silosowo, a nie przekrojowo. Lekcje wiedzy o społeczeństwie to też jest sposób na to, by rozwijać umiejętności obywatelskie, ale najważniejsze, żeby były wykładane tak, by ludzie zobaczyli związek mnie – obywatela, a instytucjami. Mówimy abstrakcyjnie o rozwiązaniach centralnych i lokalnych. Nie pokazuje się naszego miejsca w tym wszystkim. Przecież patrzy się na państwo z perspektywy miejsca, w którym się mieszka. 

Po sekcji rozmów udało się także dorwać Daniela Wacinkiewicza, czyli Zastępcę Prezydenta Miasta Szczecin. Z pewnością można go nazwać jedną z ważniejszych postaci, jeśli idzie o rozwój Szczecina w ostatnich latach.  

Adam Koczocik: Co robi miasto, by osoba kończąca liceum lub technikum została tu na studia?  

Daniel Wacinkiewicz: Uniwersytet Szczeciński może nie jest najlepszy w Polsce, ale myślę, że jest dobrą opcją na studiowanie, zwłaszcza, że Szczecin jest miastem bardzo prostudenckim. Przez ostatnie kilkanaście lat udało się sprawić, że jest to miasto dużo bardziej przystępne dla młodych ludzi.  

AK: Widać to choćby po tym, jak rozwinął się obszar nad Odrą. Pamiętam ten obszar będący, powiem kolokwialnie, gnijącym betonem. Dzisiaj jest to miejsce tętniące życiem. 

DW: Zdecydowanie. Bardzo nam zależało, żebyś dzisiaj mógł tak powiedzieć. W każdym mieście życie koncentruje się nad rzeką, było tak od wieków. Pamiętam, że gdy w 2007 roku po raz pierwszy w Szczecinie organizowaliśmy Tall Ship Races, przeszliśmy się z prezydentem Krzystkiem po obecnym bulwarze. Dopiero wtedy miasto dostało ten obszar od łasztowni. Musieliśmy montować specjalne kładki drewniane, bo grunt przypominał usypisko. Dzisiaj, gdy patrzę na ten obszar, jestem dumny z tego co udało się zrobić. Nadal są tereny należące do starej rzeźni, które bardzo chcemy gospodarować, ale wprowadzenie tego jest niełatwe. Dzisiaj nad Odrą mamy schludny bulwar z wieloma knajpkami. Potencjał wykorzystany.  

AK: Ale przecież Odra nie jest jedynym punktem, w którym miasto się rozwija.  

DW: Kształt Szczecina jest zupełnie inny niż zastaliśmy wchodząc na urzędy. Wiem, że te mitologiczne remonty są upierdliwe, ale czuć, że miasto idzie do przodu.  

AK: A jak ze sprawą wsparcia psychologicznego młodzieży? Trzeba nazwać rzeczy po imieniu – stan jest opłakany. Martwi mnie imposybilizm, którym się państwo zasłaniacie, bo owszem pieniędzy nie ma, ale to nie oznacza, że niemożliwym jest podjęcie działań.  

DW: Z przykrością się z tobą zgodzę. Stan jest opłakany, a działania owszem są potrzebne, niezależnie od tego, ile mamy pieniędzy w budżecie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że pomoc jest pilnie potrzebna. Działania możemy jednak stosować tylko stopniowo. Już dzisiaj mogę powiedzieć, że kwestią dni jest, by ruszyć z odpowiednim programem, do którego włączać będziemy po kilka szkół. 

Następnego dnia odbyła się debata oksfordzka pomiędzy młodzieżą a samorządowcami. Rok temu uczniowie naszej placówki mieli okazję stanąć naprzeciw zielonemu gmachowi. Dzisiaj po stronie opozycji znaleźli się uczniowie V Liceum Ogólnokształcącego, którzy sprzeciwili się tezie propozycji jakoby najważniejszym elementem demokracji było społeczeństwo obywatelskie. W składzie propozycji znaleźli się Piotr Krzystek, Adam Bodnar, Renata Łażewska i Daniel Wacinkiewicz.  

Po debacie na rozmowę skusił się Adam Bodnar – Rzecznik Praw Obywatelskich w latach 2015-2021. 

Adam Koczocik: Jak młody człowiek może stać się aktywnym obywatelem? Adam Bodnar: Uważam, że jest to kwestia decyzji, że się chce nim być. Jeżeli taką decyzję podejmiemy to jest mnóstwo inicjatyw, w które możemy się zaangażować. Możemy zorganizować spotkania, możemy przystąpić jako wolontariusz, możemy wysyłać wnioski o informacje, możemy wysłać petycję, by skwer został jakkolwiek zagospodarowany. Jest aktywizm internetowy. Pierwszym progiem jest po prostu, by się interesować sprawami publicznymi. Karygodne jest, by wychodzić z założenia, że to co najważniejsze to ja, moje stopnie, lektury, hobby i życie prywatne. Musimy dostrzec, że jesteśmy obywatelami i wokół jest mnóstwo osób, które dzielą z nami życie np. w Szczecinie. Istnieje dobro wspólne, lokalne. Gdy tylko to dostrzeżemy to znaczy, że będziemy obywatelami świadomymi, a to ważne.  

AK: A jak stać się obywatelem świadomym? 

AB: Oczywiście to będzie trudne, by to samo u kogoś wyrosło. Jeśli ktoś jest biernym uczestnikiem życia, konsumentem, to nie będzie świadomy świata wokół. Jeżeli są obok nauczyciele, organizacje, nawet politycy, to wpłyną oni na kształtowanie. Dla kogoś to będzie Martyna Wojciechowska, która powie coś sensownego, dla innych lokalny harcmistrz, który da impuls, a dla kogoś będzie to ciekawa lektura. Jest pojęcie organizacji grassrootowych. Matka, która jest opiekunką niepełnosprawnego dziecka staje się też aktywistką walczącą o dobry byt dla osób takich jak ona i takich jak jej dziecko. Często świadomymi obywatelami stajemy się w wyniku zaistniałej bardzo trudnej rzeczywistości. 

AK: U nas w szkole istnieje urząd Rzecznika Praw Ucznia. Jego zadaniem jest zawalczenie, by prawa ucznia były przestrzegane, lecz nie ma on w sumie mocy sprawczej. Co Pan sądzi o takim rozwiązaniu? 

AB: Najważniejszy w kontekście tego typu urzędu jest aspekt autorytetu. Niekoniecznie ważna jest moc sprawcza, ważne jest, by rzecznik cieszył się szacunkiem. A co myślę o tworzeniu tego typu urzędów? Jestem zdania, że należy prowadzić do powstawania takich struktur, tworzyć procedury i wybierać. Sam proces wyborczy dla pojedynczego ucznia jest uświadamiający, że taka instytucja jest potrzebna. Bardzo popieram. W ogóle mamy ciekawy trend, że powstaje bardzo wiele stron internetowych, które uświadamiają w zakresie praw ucznia. Dobrym tego przykładem jest istnienie Organizacji Stowarzyszenie Umarłych Statutów albo sam pan Marcin Kruszewski – prawo Marcina, który niejednokrotnie radził, jak walczyć o prawa ucznia.  

AK: A jak młodzież może walczyć o to, by przestrzegane były prawa obywatelskie? 

AB: Młodzież ma niemal te same narzędzia, co każdy obywatel. Ma prawo demonstrowania, wolność słowa, prawo do zrzeszania się. Pytanie czy korzysta? Dostrzegam przykry trend tego, że młodzież nie jest zadowolona i upomina się o słuszne sprawy, ale nie zagłosuje w wyborach, nie podejmie działania. To spotkanie pokazuje, że polityka może być czymś sensownym. To nie jest tabloid, nie przepychanki. Jak widzisz realnie rozmawiamy o problemach dzisiejszej młodzieży i wspólnie narzekamy, wspólnie szukając rozwiązań.  

Następnie odbyły się wykłady w sali sesyjnej Rady Miasta. Wypowiadał się między innymi wspominany Marcin Kruszewski znany szerzej jako Prawo Marcina, z którym też udało się nam porozmawiać. 

Adam Koczocik: Co, jeśli statut szkoły jest iluzoryczny i stan rzeczy jest zupełnie inny niż wg zapisów? 

Prawo Marcina: Dyrektor powinien przestrzegać tego, by regulacje szkolne były stosowane, on pilnuje nauczyciela. Statut powinien służyć uczniom i szkole. To wszystko jest po to, by w szkole pracowało się lepiej. Nauczyciel nie może zmieniać nagle zasad. Od tego są szkolne instytucje. Sam statut, jeśli nie tylko jest plastikowy, ale też łamie prawo to zgłoście go do kuratorium. Statut musi być zgodny z ustawą o prawie oświaty i przede wszystkim Konstytucją.  

AK: Dlaczego prawo jest ważne dla ciebie?  

PM: Prawo powstało po to, by ułatwiać nam życie. Jeśli tego nie robi – jest złym prawem. Ja wykorzystuję prawo do rozwiązania prostych sytuacji. Dużo łatwiej jest tłumaczyć to, jak narusza się prawo własności niż wyjaśnić, co dzieje się w sporze o Trybunał Konstytucyjny. Świadomego obywatela trzeba kształtować od najmłodszych lat. 

AK: A jaką rolę w tym wszystkim grają media społecznościowe? 

PM: Coraz większą. Wiesz, my nie jesteśmy w tak znowu różnym wieku. Kiedyś oglądało się wielkie debaty w telewizji. Nasze pokolenie już ledwo korzysta z telewizora. Czytałem badania i okazało się, że jednym z bardziej pożądanych tematów na popularnym TikToku jest prawo. Byłem w szoku! Okazuje się, że ludzie już nie szukają w mediach taniej rozrywki, szukają poszerzenia umiejętności. Uważam, że media społecznościowe powinny być takim miejscem.  

AK: Co sprawiło, że przyjechałeś dzisiaj do Szczecina spotkać się z młodzieżą?  

PM: W ogóle pierwszy raz byłem tu na Uniwersytecie Szczecińskim, by rozmawiać o tematach właśnie łamania praw ucznia. Cieszy mnie, gdy widzę, że uczniowie chcą rozmawiać o swoich prawach nawet w towarzystwie nauczycieli. Do Szczecina chętnie przyjeżdżam, jest to przyjemny punkt objazdówki po Polsce. Spotykam się z ludźmi świadomymi. Teraz zostałem zaproszony przez władze miasta, by opowiedzieć o twoich prawach i o moich prawach, bo przecież jedziemy na jednym wózku. Moglibyśmy teraz rozmawiać online, ale ja zdecydowanie się cieszę, że odbywa się to twarzą w twarz. Dlatego przyjechałem.  

Nie jesteśmy skazani na pożarcie w świecie bardziej doświadczonych. Dni Samorządu pokazują, że również my jesteśmy ważnym elementem społeczeństwa. Nie bójmy się brać życia w swoje ręce. Walczmy, krzyczmy, wypowiadajmy się. Nie mówiąc o problemach pozwalamy, by decydował za nas ktoś inny. My decydujmy.  

Z Prawem Marcina, Adamem Bodnarem, Danielem Wacinkiewiczem oraz Jerzym Stępniem rozmawiał dla Was Adam Koczocik.  

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.