10 rzeczy, które możesz zrobić, by wyciągnąć więcej z e-lekcji
Lekcje online budziły i w dalszym ciągu budzą [choć może mniej żywiołowo] skrajne emocje. Część uczniów zdecydowanie je preferuje, pozostali tęsknią za stacjonarnymi, a nikt nie zdaje się obojętny tej kwestii. Jednakże niezależnie od naszych preferencji, od końca października musieliśmy na nowo przystosować się do warunków zdalnych, odkurzyć teamsa, pochować mundurki w szafie i spróbować wytworzyć szkołę we własnych domach. Jako że na sytuację nie mamy żadnego wpływu, najlepszym, co możemy zrobić, jest nastawić się na skorzystanie jak najbardziej z lekcji online. Redakcja rozumie jednak, że wielu z nas bardzo trudno się do nich przystosować, a co dopiero nastawić optymistycznie – dlatego zebraliśmy parę porad, które pozwolą Wam nieco się ogarnąć i, być może, faktycznie zapamiętać coś z lekcji online nieco dłużej niż parę minut po opuszczeniu spotkania.
- Wstać wcześniej
Niewiele słów budzi większy popłoch wśród trzynastkowiczów, niewątpliwie zmęczonych życiem, ale bywają one zbawienne. Pisząc „wstać wcześniej” nie mam na myśli wstawania o szóstej rano, żeby odrobić dodatkowe lekcje, pobiec maraton i ugotować posiłek dla wszystkich okolicznych rodzin – to nie tylko poza zasięgiem siły i woli wszystkich normalnych ludzi, ale także, jakby nie patrzeć, niehumanitarne. Nie, chodzi o to, żeby nie wstawać pięć minut przed lekcją, jakkolwiek kuszące by to nie było. Nie ma szans, żeby zrozumieć cokolwiek z lekcji, jeśli w jej trakcie będziesz się ubierać, jeść śniadanie czy sprzątać pokój. Cel to wstać tak, by w momencie kliknięcia „dołącz” koncentrować się tylko na lekcji.
Oczywiście, mogą być wyjątki, zwłaszcza w przypadku fakultetów na siódmą. Jest to w pełni usprawiedliwione i musielibyśmy nie być ludźmi, żeby uważać inaczej.
2. Zjeść
Jedzenie śniadań to kolejny budzący kontrowersje w Trzynastce koncept. Jednak naprawdę trudno koncentrować się w jakimkolwiek stopniu na lekcjach, gdy jedyne, o czym myślisz, to tościk czy owsianka. Nawet jeśli nie nawykłaś/eś do jedzenia zaraz po przebudzeniu, obecnie skrócone lekcje, a co za tym idzie, dłuższe przerwy, pozwalają na spokojne zrobienie dobrego śniadanka po chociażby pierwszym bloku zajęć.
Powiedzmy sobie to szczerze – jest tu naprawdę niewiele osób ze zdrowymi i zrównoważonymi nawykami żywieniowymi. Gdy jesteśmy w szkole fizycznie, większość z nas żyje na szkolnych tościkach, monsterach i zasługujących na własny pogański kult z całym obrządkiem zasobach Palarni Kawy. Skoro i tak jesteśmy teraz w domach, to prawdopodobnie jedna z niewielu szans, jakie dostaniemy w ciągu swojej edukacji, żeby faktycznie choć przez chwilę traktować nasze organizmy poważnie. I jeść. A kto wie, może zgromadzone w ten sposób substancje odżywcze wystarczą na kolejne lata tłamszenia głodu energetykami.
3. Ustalić miłą rutynę
Słowo „rutyna” w języku polskim wydaje się mieć nieodwracalnie pejoratywne znaczenie, co jest przykre, gdyż dobra rutyna może ocalić życie. Ten podpunkt niewątpliwie łączy się z punktem pierwszym, tudzież złowieszczym „wstać wcześniej”. Żeby zmotywować się do faktycznego wstania wcześniej, a nie wciskania w kółko drzemki w budziku [aż zorientujesz się, że jest już obiadówka], trzeba zaplanować sobie na rano coś, na co faktycznie będzie się czekać. Dlatego warto zarezerwować parę chwil rano na coś, co sprawi Wam przyjemność – czy to joga, czy dobra kawa/herbata, czy tez może Netflix bądź czytanie książki. Dzięki temu nie tylko zmotywujecie się do wcześniejszej pobudki, ale też zaczniecie dzień z choćby niewielką dawką serotoniny, dla nas wszystkich zdecydowanie bezcenną.
4. Przygotować się dzień wcześniej
To nadal w charakterze nawiązania do punktu pierwszego. Wstanie wcześniej, zjedzenie śniadania i miły początek dnia nadal mogą zostać zepsute, jeśli zdominuje je chaos wybierania outfitu i sprzątania pokoju. Trzynastkowiczom, jak wiadomo, wybieranie ubrań może przyjść z trudnością, zwłaszcza jeśli spędzili ostatnie parę lat w mundurkach. Wszyscy wiemy, jak trudny może być wybór spodni do szkoły – a teraz mamy jeszcze do tego dobrać bluzkę? Horrendalne. Dlatego dobrym pomysłem jest podjęcie tych łamiących wyborów dzień wcześniej, a nie pięć minut przed lekcją. Podobnie jak przygotowanie „stanowiska pracy”, cokolwiek to dla Was oznacza – czy otworzenie okna i ułożenie laptopa, zeszytów i książek w idealnej harmonii, czy raczej zrzucenie wczorajszych zadań domowych w bliżej nieokreśloną przestrzeń za biurkiem.
5. Robić notatki
Brzmi równie groźnie co wstawanie wcześniej, a bywa potencjalnie jeszcze trudniejsze. Jest to jednakże jedna z najlepszych metod na faktyczne skoncentrowanie się na lekcjach. Nawet jeśli to, co notujesz, na 99% nie przyda Ci się ani w życiu, ani na sprawdzianie, notowanie oddala Cię od szukania innych zajęć, tudzież scrollowania social mediów czy kompletne rozproszenie się i reflektowanie nad tematem bardzo odbiegającym od tematu lekcji.
Choć kolektywizacja jest uznawana za wartość uniwersalną, robienie własnych notatek ma nieprzecenioną wartość. Oczywiście, w każdej klasie jest Ta Osoba, która robi Te Notatki – najlepsze, najbardziej treściwe, najbardziej czytelne – ale nie powinno być to wymówką od chociażby próby zrobienia czegoś samemu. Nawet jeśli ostatecznie nie będziesz uczył/a się ze swojego zeszytu, a z opracowanek, łatwiej zapamiętasz i przyswoisz sobie dane koncepty, jeśli rzeczywiście je zanotujesz na lekcji.
6. Wyłączyć Messengera
Jedną z największych przyjemności osładzających gorycz lekcji zdalnych jest możliwość ich symultanicznego komentowania, jednak jest to przyjemność z rodzaju tych potencjalnie prowadzących do wielkich nieszczęść. Te konwersacje bywają bardzo zajmujące, i nawet jeśli faktycznie początkowo stanowią live commentary lekcji, szybko stają się czymś innym – zanim się obejrzysz, prowadzisz żywiołową debatę o wyborze sukienki na studniówkę, która się nie odbędzie, zamiast próbować objąć umysłem stereometrię czy „Wesele”. Dlatego, jak bardzo by to bolesne nie było, jeśli faktycznie chcesz skupić się na lekcji, najlepiej jest wyłączyć Messengera. Albo chociaż wyciszyć. Chociaż na chwilę.
7. Drzemki
Nie każdemu służą, ale niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy jej sobie nie uciął po szkole, albo [może zwłaszcza], w szkole. Jak już wspomniałam, obecnie skrócone do 30-35 minut lekcje stwarzają bardzo wiele nowych możliwości. Dlatego, jeśli uda Ci się istotnie wstać wcześniej, lecz czujesz tego przykre skutki, śmiało możesz to odespać na obiadówce. Sama w sobie jest ona na tyle długa, by spokojnie zmieścić power nap, a gdy następuje przykładowo po dwugodzinnym bloku? Można zrobić i drzemkę, i obejrzeć coś szybko na Netflixie w ramach odprężenia umysłu. Zwłaszcza przyda się to osobom, które miały nieszczęście przejść koronawirusa i odczuwają jego skutki w postaci fal intensywnego zmęczenia w ciągu dnia – przyznaję, że sama do niedawna nie potrafiłam przeżyć dnia bez potężnej drzemki na obiadówce.
8. Plan działania
Mimo że istnieje i kalendarz w Teamsach, i owiany złą sławą Assignments [który zaczął być w tym roku często personifikowany w rodzaju męskim], na lekcjach online niezwykle łatwo pogubić się, co, kiedy, na kiedy i gdzie. Dlatego teraz jeszcze ważniejsze niż kiedykolwiek jest utrzymywanie kalendarza. Nie umiem sobie wyobrazić, jak część z nas brnie przez Trzynastkę bez terminarza – może nawet podziwiam, ale raczej z lękiem – ale sama wierzę głęboko w jego magiczną moc. Nie ma nic, co pomoże Wam bardziej, niż codzienne opracowywanie krótkiego planu działania i wyznaczanie celów. Nie dość, że będziecie bardziej zorganizowani – możecie także liczyć na cudowne uczucie gratyfikacji za każdym razem, gdy wykreślacie kolejne wykonane zadanie, co niewątpliwie nadaje życiu cel.
9. Wyznaczyć czas odpoczynku
Nie samą drzemką na obiadówce człowiek żyje – trzeba odpoczywać. Lockdown i szkoła online nie są konkursem produktywności, a Waszym zadaniem nie jest robienie teraz trzy razy więcej niż robilibyście w normalnych warunkach. Waszym zadaniem jest danie rady na lekcjach i zachowanie – na tyle, na ile to możliwe – stabilności mentalnej. Dlatego warto oddzielić szkołę oraz dom, choć teraz stały się jednym i tym samym. Nie mówię tylko o wyznaczeniu konkretnej przestrzeni na pracę, ale także wyznaczeniu ram czasowych. Oczywiście, jeśli to możliwe. Jeśli akurat nie jesteście pogrzebani po górą olimpiad, zadań i obowiązków, naprawdę warto ustalić sobie godzinę, od której już nie pracujecie. I od której uczycie się tylko jednego, co dla wielu z nas jest tak trudne – jak odpoczywać.
10. Dobrze się nastawić
Być może najtrudniejszy do wykonania podpunkt z tego artykułu, mówimy w końcu o 2020. Nie chodzi mi jednak o fałszywy optymizm – w tym roku stało się wiele ogromnie przykrych rzeczy i nie ma nic złego w posmuceniu się raz na jakiś czas, że, przykładowo, tracicie studniówkę czy też inne ważne wydarzenia, tracicie ulubione lekcje w formie stacjonarnej, tracicie możliwość spędzania czasu z przyjaciółmi… Należy sobie zdecydowanie dać przestrzeń na takie emocje i je przetrawić. Inaczej nas przytłoczą i wybuchniemy. Jednakże w tym podpunkcie chodzi o to, by nie nakręcać się negatywnie. Jest to w pełni zrozumiałe – jesteśmy sfrustrowani, przestraszeni, stęsknieni za naszymi ulubionymi osobami i miejscami. Wyrwani z życia i z kontekstu. W pierwszym lockdownie zdecydowanie byłam typem osoby, która była zbyt pogrążona w żałobie za wszystkim, co traciłam wraz z lekcjami stacjonarnymi, by choćby spróbować pozytywnie ocenić lekcje online. Jednakże nastawienie zmienia wszystko. Nie ma sensu pogrążać się w wirze negatywności, frustracji i irytacji na Teamsa czy nauczycieli. Dla nich to równie trudna sytuacja co dla nas, nawet jeśli nieco inna. Dlatego teraz jednym z naszych priorytetów powinno być wytworzenie jak najlepszej atmosfery, choćby po to, by nie psuć sobie tego roku doszczętnie. By znaleźć w nim coś dobrego, by czerpać z niego jakąkolwiek radość. A jeśli choć kilka osób spróbuje tego dokonać, wszystkim będzie uczyło się i egzystowało lepiej.
Z lekcji online próbowała skorzystać dla Was Helena Burdzińska.
Zdjęcie okładkowe: Mateusz Grąbczewski.